wtorek, 3 kwietnia 2012

Ale jaja !!!!!!!!! i Sól Królów

Z moich meblo- robótkowych planów nici , rozłożyło mnie na łopatki .Wstrętne choróbsko ! Złapało mnie pierwszy raz od 2,5 roku  , trzyma i na razie nie chce puścić .
 Adasia też dopadło , pierwszy raz w życiu, nigdy nawet kataru nie miał , więc nie będę narzekać . Tym bardziej , że  zaczęło się od 39 stopniowej gorączki  a  mały rojber poradził sobie z choróbskiem w ciągu 2 dni :) Mój mały , dzielny mężczyzna  :D

Podejrzewam , że to Adaś  przywlókł choróbsko . W środę obcałowywał koleżankę w piaskownicy hihihi a wieczorem już miał gorączkę  , dwa dni później przeszło na mnie . Amorów mu się zachciało, lovelas jeden  :)))))))

Za to przynajmniej mam czas trochę pobuszować w necie i  pooglądać blogi :)
W ramach przymusowego odpoczynku od cięższych prac postanowiłam przetestować "Sercowe jaja" , które Magda wyszperała gdzieś w necie . Pomysł rewelacja , choć wykonanie nie tak proste jakby się mogło wydawać .
Raz , że jaja trzeba ugotować na niezbyt miękko ale też nie mogą być za twarde. Dwa  ...to "jaja popisowe " ;) więc trzeba je obrać idealnie ( co mi się nie udało) .No i całe ściskanie i wiązanie wymaga treningu hihihi
Jaja mało  kształtne mi wyszły  , ale pomysł jest tak ciekawy  , że  chyba warto  przekazać go dalej :)  .
W końcu Wielkanoc tuż tuż a sercowate jajka będą ciekawą ozdobą świątecznego stołu :)

Przez chorobę musiałam wykorzystać materiały , które miałam w domu, więc użyłam sznurka , kartoników i małych pędzelków. Na oryginalnym zdjęciu były kartki z bloku technicznego , gumki recepturki i niezidentyfikowane patyczki , przypominające patyczki od pędzelków właśnie ;)


Jaja gotujemy , obieramy gorące , z papieru robimy łódeczki , wsadzamy jajko , przyciskamy patyczkiem .Następnie końcówki papieru wraz z patyczkiem obwiązujemy gumkami. Zostawiamy do ostygnięcia  , kroimy na pół i gotowe :)




 Z kulinarnych ciekawostek .
Jakiś czas temu trafiłam na  rodzaj soli ,która jest  ponoć  najczystsza i  najzdrowsza na świecie . Odkryłam ją w miejscu dość dziwnym jak na nowinki kulinarne bowiem na jednej z fretkowych stron :)  Szukając składu diety fretkowej opartej jedynie na surowym mięsie , kościach i minerałach trafiłam na wzmiankę o Różowej Soli Krystalicznej Himalajskiej.Fretki , jak większość zwierząt, nie mogą jeść soli ,  dozwolony jest jedynie niewielki dodatek soli himalajskiej, mający na celu wzbogacenie ich diety w cenne minerały.



Okazuje się , że sól ta występuje tylko w jednym miejscu na ziemi ,  w górach Karakorum w Pakistanie .
W dawnych czasach nazywana była Solą Królów bowiem zarezerwowana była jedynie dla rodzin królewskich.
 . Oryginalna sól himalajska zawiera 84 minerały w formie koloidalnej - łatwo przyswajanej przez organizm .

"Życie nie jest możliwe bez soli. Jednak spożywanie soli nas zabija. Dlaczego tak się dzieje? Otóż, nasza sól kuchenna nie ma nic wspólnego z oryginalną solą krystaliczną o której mówimy. Sól to w dzisiejszych czasach głównie chlorek sodu a nie solą. Naturalna sól krystaliczna składa się nie tylko z dwóch, ale ze wszystkich naturalnych pierwiastków. Są one identyczne z pierwiastkami naszego ciała, które je budują i może je znaleźć w "pierwotnym oceanie", z którego pochodzi całe życie.
Co ciekawe, nasza krew to sól zawierająca ten sam roztwór solny jak w przypadku morza pierwotnego. To płyn składający się z wody i soli. Ma również ten sam stopień zagęszczenia. Przepływa przez ponad 56.000 mil dróg wodnych i naczyń krwionośnych w całym organizmie wraz z siły ciężkości i lekkości oraz reguluje i równoważy funkcje naszego organizmu."


Źródło   Bogutyn Młyn 
(polecam przeczytanie całego artykułu dostępnego pod tym adresem )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze komentarze :)