poniedziałek, 27 października 2008

"Biały domek"

Nie zdążyłam jeszcze wyprawić parapetówki , a moja kofana siostra obdarowała mnie dwoma ślicznymi i praktycznymi prezentami "na nowy dom".

Baardzo wysoki i bardzo słodki młynek



oraz emaliowana misa na pranie




"Biały domek"
Jak większość z Was lubię wnętrza urządzone w stylu...hmmm...właśnie ...jak nazwać styl , który ostatnimi czasy zyskuje coraz więcej wielbicielek ? Trochę w nim prowansalskiej lawendy , trochę angielskich róż i szwedzkiej prostoty okraszonych wspomnieniami polskiej wsi sprzed kilkudziesięciu lat . Zbierane latami starocie i bibeloty , przedmioty codziennego użytku dobierane tak by pasowały do całości , tkaniny w kratki , paski i kwiaty na tle jasnych ścian , bielonych mebli i drewnianych podłóg tworzą wnętrza pełne światła a zarazem niesamowicie przytulne .
Postanowiłam spróbować połączyć przyjemne z pożytecznym i zająć sie wyszukiwaniem oraz sprzedażą ciekawych przedmiotów pasujących do klimatu naszych domów .
Zaczynam skromnie od kilku aukcji na Allegro - w końcu nie od razu Rzym zbudowano - ale mam nadzieję , że z czasem będę mogła Wam zaoferować więcej ciekawych przedmiotów :)
Ruszam jutro (jutro też podam link do aukcji) a na razie mały przegląd dla wszystkich odwiedzających mój blog .

Podstawka "White Leaf"





Wiaderko na klamerki

Pojemnik na kocią karmę lub smakołyki (dostępna również wersja dla psa - z czarnym napisem)


Młynki giganty



Emaliowany dzban Laury Ashley







Koronkowy pojemnik Laura Ashley - może służyć do przechowywania pieczywa czy proszku do prania



wtorek, 21 października 2008

Frustracje dopadły mnie dwie...




Kochane kobitki , przepraszam za tak długą przerwę i dziękuję za miłe komentarze :-*
Czasu ostatnio mam jak na lekarstwo a do tego dochodzi "internetowa nerwica".Otóż w nowym miejscu zamieszkania jestem skazana na szumnie zwany internet mobilny , w moim przypadku Business Everywhere ...koń by się uśmiał ..."everywhere " jest trudno osiagalne jak sie okazuje w praktyce , wrrr. Musiałam zrezygnować z ulubionych skype'owych pogaduszek z psiapsiółkami ...ba nawet czat na skypie potrafi mi sie zawiesić na pół godziny, strony potrafią się otwierać 5 min o ile oczywiście szanowne "everywhere" w ogóle ma zasięg .Reasumując - ten wynalazek może nadaje się na zabicie nudy w pociągu czy sprawdzenie maila raz w tygodniu , ale osobę przyzwyczajoną do szybkiego internetu może przyprawić o chorobę psychiczną - średnio 2 razy dziennie mam ochotę zdeptać modem lub rwać sobie włosy z głowy .



Do tego okazało się , że jakiekolwiek prace wykończeniowe w mojej chatynce zostają odłożone na czas nieokreślony. Przyczyną jest "ogólna sytuacja na rynku" jak się wyraził Pan w banku czyli radykalne obcięcie kwoty przyznanego mi kredytu :(



Tak więc zostaję z wylewką na parterze ...wszystko się pyli i kurzy , a moje fretki po zabawie na tych "marmurach" wyglądają niczym miotełki do kurzu po wysprzątaniu wnętrza nowo odkrytych lochów .
W zaistniałej sytuacji pozostaje mi jedynie dłubanina - małe robótki nie wymagające grubego portfela .
Wklepuję kilka zdjęć mojej "rezydencji" w stanie - wprowadziłam się , rozpakowałam większość pudeł , graty poutykałam gdzie się dało .Bajzel jak się patrzy ale cóż , tak wyglądaja mieszkanie w niewykończonej chałupie .










Jak widać na załączonych obrazkach - czeka mnie masaaaa pracy

wtorek, 16 września 2008

Stało sie !

Od 3 dni mieszkam w nowym domku :) Nie ma podłóg , wszędzie cały salonik zawalony pudłami , w dodatku jeszcze nie zwiozłam wszystkich mebli ale już kocham moją chatkę .
"Jak się sypie to wszystko po kolei", "Po burzy zawsze wychodzi słońce" - te dwa powiedzenia doskonale oddają ostatnie pół roku mojego życia . Słońce już wyszło i świeci w każdej sferze mojego życia ;) Nawet już nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam tak szczęśliwa , pełna werwy i entuzjazmu.
Czeka mnie masa pracy , muszę sprostać nowym wyzwaniom ale jakoś się nie boję :)
Zaczynam nowe życie i wiecie co? póki co bardzo mi się ono podoba !


poniedziałek, 8 września 2008

Trochę tego i owego ....czyli przerwa w pakowaniu

Okropnie nie chce mi się pakować a przede mną jeszcze kuchnia i piwnica .W salonie piętrzą się góry pudeł namiętnie rozszarpywanych przez Faizę i Nadżę . Dobrze , że siostra przedłużyła pobyt w Pl i może mi trochę pomóc.
Trochę mi smutno , że opuszczam ten dom , powoli dociera do mnie , że to już koniec mojego romansu ze Świerkowym zakątkiem .Żeby się pocieszyć w myślach planuję , mebluję , dekoruję mój nowy domek. Mam nadzieję , że uda mi się przeprowadzić jeszcze w tym tygodniu , a w następnym
będę mogła pokazać Wam kilka fotek Bee's Home :)
Jakiś czas temu zakupiłam na Allegro dwa wieszaki .Jeden zwykły poniemiecki , drewniany wieszaczek do ubrań , niezbyt piękny lecz jest na nim napis Glogau -Głogów - moje rodzinne miasto :) Tym razem Wam go nie pokażę , bowiem leży gdzieś na dnie jednego z pudeł .
Drugi to dość spory (ponad 110 cm x 30 cm ) wieszak na okrycia wierzchnie -przeznaczenie
-przedpokój w nowym domku . Jeszcze nie zrobiony , zalegają na nim co najmniej dwie warstwy farby ale już mi się podoba :)




Drugi mój powód do dumy to czerwona papryczka Hot & Spicy .Rok temu debiutowałam z hodowlą papryk , poszło nieźle , słodkie papryki były dorodne , zielone i czerwone , jednak papryczki ostre zbyt późno wsadziłam do gruntu i doczekałam się tylko zielonych .
Kilka dni temu , ku mej radości zauważyłam pierwszą czerwoną , ostrą papryczkę :)




Ten post to istny misz masz - coś z domu , coś z ogrodu , coś z życia prywatnego...więc niech będzie i wspomnienie ślubu mojej młodszej i jedynej siostry - 2 sierpnia 2008 r.
Właściwie nie przepadam za weselami ale na tym bawiłam się przednio :)
Fotograf spisał się doskonale , zdjęcia są przepiękne , szczególnie z sesji w Łebie , których tu nie opublikuję - siostra sobie nie życzy ;)
W każdym razie osobom z rejonu Poznania spokojnie mogę polecić Pana Członkowskiego :)
Kilka fotek z przygotowań weselnych :



Weselny makijaż .Śliczną siostrę mam , prawda ? :D




Coś pożyczonego ...np. moje perełki.... siostrze zakładam .


Kto miał na sobie stój ślubny , wie , że w takiej sukni założyć buciki nie jest łatwo ... starsza siostra się przydaje ...




...także przy układaniu sukni .



poniedziałek, 1 września 2008

Wpadam na chwilkę ...

...na więcej nie mam czasu.Strasznie mi głupio , że tak zaniedbałam swój blog , ale ostatnio czasu jak na lekarstwo , nerwy na wyczerpaniu ...ciągła walka z kredytem (miało trwać tydzień , trwa już półtora miesiąca ) , powolutku zaczynam pakowanie i dopiero widzę ile rzeczy mam do zabrania i jestem przerażona , pakuję do doniczek moje ulubione kwiaty i zioła ...pracy nie ma końca a to dopiero początek. Dobrze , że choć sprawa rozwodowa już za mną ...rozwódka brzmi koszmarnie , ale koleżanka poddała mi lepsze określenie - panna z odzysku :D
Nienawidzę niepewności , to okropnie męczący stan , ale staram się myśleć pozytywnie , wyczekuję chwili gdy bank zadzwoni i poprosi mnie na podpisanie umowy .W końcu będę mogła zamieszkać w nowym miejscu , i choć pracy będzie co niemiara , w końcu odetchnę pełną piersią .
Dziękuję wszystkim , którzy nie zapomnieli o pszczółkowym domku , obiecuję wziąć sie w garść i nadrobić zaległości zarówno w postach jak i w komentowaniu Waszych blogów , podglądam je od czasu do czasu i tęskni mi się za czasami gdy mogłam im poświęcić więcej czasu .
Na koniec zdjęcie , które pstryknęła mi dziś moja młodsza siostra , świeżo upieczona mężatka :)
Pożegnanie z jednym z psów mojego eks , ja w stroju roboczym a w tle totalny bajzel na ogrodzie - opróżniony basen i "roślinna przeprowadzka ".


środa, 6 sierpnia 2008

Przerwa zupełnie nieplanowana...

...złośliwość rzeczy martwych...laptop odmówił współpracy, wredna bestia :( Chwilowo mam dostęp do pożyczonego kompa, więc korzystam z okazji , żeby napisać ten krótki post .Mam nadzieję , że na początku przyszłego tygodnia wrócę do internetowego życia .Do tego czasu , życzę wszystkim udanych wakacji , udanych ,słonecznych weekendów i ogólnie przyjemnych letnich dni :)

poniedziałek, 7 lipca 2008

Liczy się wnętrze...



...owszem , jednak w niektórych przypadkach opakowanie jest równie ważne . Dotyczy to szczególnie kosmetyków , miło gdy na półce w łazience , zamiast szeregu plastikowych butelek , stoją słoiki i puszeczki stylizowane na takie jakich używały nasze babcie .




Ostatnim moim odkryciem jest mydełko o zapachu konwalii firmy Le Blanc , zamknięte w ślicznej puszeczce . Zapach mydełka jest wyraźny lecz nie duszący , bardzo naturalny , ma się wrażenie , że wąchamy majowy bukiecik konwalii.

wtorek, 1 lipca 2008

Z pewnego szwedzkiego sklepu...

...wszystkim doskonale znajomego , przez co trochę oklepanego , oczywiście mowa o Ikea . Przyznaję , że Ikei w moim domu jest całkiem sporo , tym razem poduchy , na tle których miałam swego czasu lekkiego kręćka , poduszki , poduszeczki , wałki , poduszki na krzesła ...nagromadziłam zdecydowanie za dużo .Choć Ikea może wydać się oklepana , mnie to zupełnie nie przeszkadza ...w końcu Ikee można oswoić ;) a niektóre poduchy ma naprawdę fajne , ciekawe wzory , solidne materiały ...no i cena nie zwala z nóg.
Te poduchy są aktualnie w "użyciu" :


Białe" pseudo szydełkowe"



Zielone muchy i poducha w kratę uszyta z ikeowskiego materiału.




Uwielbiam te z kolorowym haftem . Marynarską poduszeczkę uszyłam z resztek ikeowskich materiałów , zakupionych do obicia krzeseł.

wtorek, 24 czerwca 2008

Na upały...


...najlepsza jest domowa Ice tea , lemoniada , mocno zmrożone różowe wino z odrobiną delikatnie gazowanej wody (wiem , wiem , profanacja ale tak lubię i już :) Od jakiś 5 lat do tego grona "orzeźwiaczy " dołączyły sok z trzciny cukrowej i herbata z hibiscusa.
Sok z trzciny cukrowej jest dość gęsty , barwy szaro - zielonej z delikatną pianką . Niestety u nas niedostępny , za to bardzo popularny w Egipcie , gdzie w sokarniach wyglądem przypominających stoisko rzeźnika , wytłaczany jest ze świeżych łodyg trzciny cukrowej. Pomimo mało zachęcającej barwy i baaardzo słodkiego smaku , napój ten , lepiej niż mała czarna , postawi Cię na nogi po godzinach zwiedzania w 40 st upale.




Na szczęście z drugim specjałem możemy raczyć się również w naszej ojczyźnie. Kiedyś z wakacji przywoziłam wielkie wory hibiscusa , dziś bez problemu można go kupić przez internet czy w sklepach arabskich ( w Poznaniu sklep "Luxor" przy ul.Solnej) .
Hibiscus to nieco myląca nazwa , bowiem nie każda odmiana nadaje się do przyrządzania Karkade (jak go zwa Egipcjanie). Chodzi tu konkretnie o Hibiscus Sabdariffa czyli Malwę sudańską .Nie radzę próbować zwykłej herbaty z hibiscusa w torebkach ...nie ma sensu ...za nic nie uzyska się z nich głębi koloru i smaku .
Sposób przygotowania zimnego Karkade jest dziecinnie prosty :
porządną garść suszonych kwiatów zalewamy wodą mineralną ( 1 litr) i odstawiamy na min.5 godz. najlepiej na noc do lodówki , następnie przecedzamy , dodajemy cukier (min. 3 łyżeczki na szklankę ) i mieszamy najlepiej za pomocą spieniacza do mleka .Otrzymujemy pyszny czerwony napój z delikatną pianką .





Karkade ma właściwości obniżające ciśnienie krwi - według Egipcjan również podwyższające w zależności od sposobu przyrządzania , na zimno lub na ciepło , niestety moja skleroza nie pozwoliła mi zapamiętać który napój jak działa :(.
Oprócz dużej zawartości witaminy C , Karkade ma wiele innych zalet : ułatwia trawienie , działa wzmacniająco , oczyszcza wątrobę , zapobiega zastojom wody w organiźmie...a przede wszystkim jest po prostu pyszne :) Ma przepiękny głęboko czerwony kolor i kwaśny , lekko cierpki smak. Egipcjanie piją Karkade okraszone dużą ilością cukru , podobnie jak i inne herbaty i choć wielu z Was takie ilości cukru wydadzą się zastraszające , ja wielbicielka smaków kwaśnych , gwarantuję Wam , że Karkade lepiej smakuje i bardziej orzeźwia mocno posłodzone. Poza tym nie mam powodów by nie wierzyć w tradycje narodu , który zmaga się z upałami od ponad 4 tys. lat i wydał na świat pierwszego geniusza i lekarza .Myślę , że Imhotep tworząc plany piramidy Dżesera siedział w cieniu tamaryszka i popijał słodkie , zimne Karkade :)



środa, 18 czerwca 2008

Zakupy



Kilka dni temu nareszcie odwiedziłam sklep w którym nie byłam chyba dobre półtora roku .Miałam "tylko iść zobaczyć " ...oczywiście skończyło się inaczej :) W końcu w ciężkich chwilach nie będę sobie odmawiać drobnej przyjemności ;)
Od razu spodobały mi się pastelowe świeczniki .Te małe mają w środku przetartą , srebrną farbkę , która nadaje im starego charakteru.






Najbardziej cieszę się z poduch w biało granatowe paseczki . Teraz żałuję , że wzięłam tylko dwie , następnym razem dokupię jeszcze kilka w tym dwie w czerwone paseczki . Swoją drogą to jest to jakieś zboczenie - dużo bardziej cieszę się z kupienia czegoś do domu niż z ubrań czy butów.





Oczywiście nie mogłam odmówić sobie nabycia tacy , która dawno temu wpadła mi w oko w mieszkaniu Kopciuszka :)

niedziela, 15 czerwca 2008

Muzyczne wspomnienia

Skype to naprawdę rewelacyjny wynalazek , pozwala na kontakt z ludźmi z drugiego końca ziemi i to zupełnie za darmo :) W trakcie wielogodzinnych rozmów z przyjaciółmi czasem robimy sobie "wieczorki muzyczne" - wymieniamy się linkami z You Tube . Pokazujemy kto czego aktualnie słucha , jednak najlepsza zabawa jest przy muzycznych wspominkach .Jedna osoba przez drugą wykrzykuje :"A to ? a to pamiętasz ?" i pojawia się link z piosenką , która od razu przywodzi na myśl dawne beztroskie i wesołe dni ...pierwszy chłopak , pierwszy pocałunek , szalone dyskoteki , pierwsze samodzielne wakacje...uwielbiam to :)
Ostatni wieczorek muzyczny rozpoczął się naprawdę starymi przebojami Kabaretem Starszych Panów i M.Foggiem .Potem przyszła kolej na przeboje troszkę nowsze i przypomniałam sobie o...
...o tym zaraz :)


Mała Benia z mamą i ukochanym psem




Z czasów wczesnego dzieciństwa pamiętam Pszczółkę Maję Wodeckiego i oczywiście N.Kukulską z "Puszkiem okruszkiem" .Raczej nie przepadałam za muzyką , której słuchali moi rodzice , poza jednym wyjątkiem . Pamiętacie tę parę ?




Od 2 dni w kółko słucham ich piosenek a wczoraj Ela podrzuciła mi teksty , dziękuję Elu :)
Al Bano ma piekny głos , Romina jest prześliczna , razem brzmią świetnie i tacy zakochani wtedy byli ...ehhh...to był duet !
Jeśli macie ochotę posłuchać i pośpiewać :

" CI SARA "
tekst


" FELICITA "
tekst

i jeszcze coś dla zakochanych :
" TU SOLTANTO TU "

Miłej , rozśpiewanej niedzieli Wam życzę .

sobota, 14 czerwca 2008

Ziołobranie czas zacząć


Zbieranie ziół

Jakiś czas temu zaczęłam zbierać pierwsze zioła , teraz czas na następne , pod nóż idzie mięta , hyzop , pierwsze gałązki lawendy , koszyczki rumianku.
Zioła możemy zbierać o każdej porze , jednak są chwile , w których rośliny kumulują w sobie najwięcej olejków i aromat liści jest najsilniejszy . Szczególnie gdy zbieramy zioła przeznaczone do dłuższego przechowywania warto zastosować tę prostą zasadę :
na ziołobranie warto wybrać się w ciepły , bezdeszczowy poranek ale dopiero gdy wyschnie poranna rosa.
Częste zbieranie ziół sprzyja ich rozkrzewianiu i zapobiega osłabieniu smaku , bowiem gdy pojawiają się pąki kwiatowe , cała energia rośliny zostaje skierowana w ich wytwarzanie.Jeśli akurat nie chcemy zbierać danego zioła wystarczy uszczknąć pąki kwiatowe by roślina zachowała aromat w liściach.
Zioła możemy ścinać w połowie jej wysokości lub kilka centymetrów nad ziemią . W przypadku ziół wieloletnich o zdrewniałych łodygach (np. hyzop , rozmaryn) unikamy ścinania części zdrewniałej łodygi.
Zbiory kończymy wczesną jesienią , wtedy rośliny zwalniają swój wzrost przygotowując się na nadejście zimy , a ścinanie łodyg czy obrywanie liści niepotrzebnie zmusza roślinę do wzrostu.


Hyzop

Przechowywanie ziół

Mamy do wyboru dwie metody przechowywania ziół : mrożenie bądź suszenie.
Jeśli chodzi o zioła przyprawowe przeważnie wybieram mrożenie , wyjątek stanowi oregano , które ususzone ma zdecydowanie wyraźniejszy smak i aromat oraz lubczyk , ten ostatni równie dobrze smakuje suszony jak i mrożony.
Zebrane liście myję , dokładnie osuszam na bawełnianej ściereczce i wkładam do małych pudełeczek (np. po serkach) ...siup do zamrażarki i w środku zimy mamy świeże zioła .

Miętę suszę i mrożę .Suszę na herbatę , mrożoną przeznaczam do posypania sałatki , dodatek do drinków lub jako przyprawę do dań arabskich i śródziemnomorskich.

Suszyć możemy na dwa sposoby : tradycyjnie lub w suszarce spożywczej (ew. w piekarniku ustawionym na najniższą temp.)
Ja wybieram metodę tradycyjną :
zioła płuczę , związuję gumką recepturką i wieszam na dworze w zacienionym miejscu ( w cieniu zachowają ładny , zielony kolor ).Nie polecam wiązania pęków samym sznurkiem , bowiem rośliny kurczą sie podczas suszenia i może się zdarzyć , że pewnego dnia znajdziemy je na ziemi.
Kiedy zioła zaczynają wyglądać na ususzone zaczynamy je sprawdzać , liście powinny się kruszyć ale nie ścierać na pył.

Kto lubi lubczyk ?
Czy wiecie , że lubczykowi przypisywano magiczną moc ?
"
Wg dawnych wierzeń wykopany wraz z nacią 1 października o szóstej rano wielkie i znamienite skutki czyni w małżeństwie, roztyrki i niezgody w nim równa. Upięty we włosach lub przyczepiony do sukni ślubnej miał przynosić młodej parze szczęście. Dodany do pierwszej po urodzeniu dziecka kąpieli miał przynieść szczęście w miłości (ale tylko dziewczynkom!)"
źródło : wikipedia



Lubczyk stanowi zdrową alternatywę dla Maggi.W ziołolecznictwie jest stosowany przy bólach brzucha, niestrawności , wzdęciach, ma również działanie antybakteryjne i antyseptyczne.
Osobiście nie wyobrażam sobie dobrego rosołu bez lubczyku.

Mój lubczyk ma już wiele lat , więc potrafi osiągać zadziwiające rozmiary, mocno rozrasta się na boki i osiąga ponad metr wysokości .Pierwszy zbiór i suszenie już za mną , takich ilości sama nie zużyję , tym bardziej , że przycięty lubczyk znów wystartował , rośnie jak szalony i niedługo znów będę go ścinać.




Jeśli ktoś z Was lubi lubczyk , chętnie się podzielę.Dodam , że w warzywniku nie stosuję żadnej chemii , więc lubczyk jest w 100 % ekologiczny.
Jeśli nie starczy dla wszystkich , będę wysyłać po następnym zbiorze .
Wysyłam według kolejności zgłoszeń .Zgłoszenia wraz z adresem proszę przesyłać na maila widocznego w moim profilu.

piątek, 13 czerwca 2008

Faiza Hana nareszcie w domu

Wczoraj wybrałam się w długą podróż do Gdańska po moje drugie szczęście . Nie obyło się bez niespodzianek. Ze zdjęć wybrałam sobie najciemniejszą fretkę z miotu , ale na miejscu okazało się , że kompletnie nie jest mną zainteresowana , za to jej siostra lgnęła do mnie od początku , co chwileę wchodziła mi na ręce , tuliła się i patrzyła dużymi oczami jakby chciała powiedzieć : "To ja z tobą pojadę , ja, ja , ja chcę z tobą jechać " . Łamałam się ze 2 godziny , którą wybrać ? obie śliczne , najchętniej wzięłabym oby dwie ale trzy fretki to już tłok ;) Mała znów wspięła się na mnie i zadzwonił domofon ...przyszła rodzinka po ostatnią fretkę ...pomyślałam , że widocznie tak ma być , nie ja wybieram fretkę tylko ona mnie , biorę tę co siedzi mi na rękach :)
Takim oto zrządzeniem losu fretka jaśniejsza niż chciałam trafiła do mojego domu .
Teraz w domu mam dwie małe "arabki " (obie mają arabskie imiona ) , szczęścia moje dwa plus jedno w sercu.
Faiza Hana - zwycięska , szczęście




Początki nie były łatwe .Nadża syczała na małą i ogólnie nie była zachwycona jej obecnością , ale dziś poszło lepiej .Nadża wydawała z siebie jeszcze pojedyncze syki , popiskiwała ale łaskawie pozwoliła małej Faizie przytulić się do siebie . Widać , że mała tęskni za siostrą i mamą , wtula się w Nadżę i śpią zwinięte jak dwa kłębuszki .



wtorek, 27 maja 2008

Przed urodzinowo

Urodziny mam co prawda za 3 dni , ale bliscy się starają osłodzić mi smutny fakt kończenia okresu "dwadzieścia" i wchodzenia w "trzydzieści" i już obdarowali mnie prezentami .

Od siostry dostałam emaliowany pojemnik na karmę . Co prawda "psi" , fretkowych nie robią , ale i tak bardzo mi się podoba .W dodatku nie będę musiała się zastanawiać gdzie upchnąć fretkową karmę , która do dekoracyjnych nie należy ;)





Drugi właściwie kupiłam sama informując rodzinkę , że to będzie jeden z ich prezentów dla mnie ;)Kątowa szlifierka do drewna . Koniec ze żmudnym ręcznym czyszczeniem zakamarków i z obdartymi palcami :)



piątek, 23 maja 2008

Chwalic się będę ...




...a co ! Długo się wahałam , ale w końcu podjęłam decyzję .Nadża będzie miała młodszą siostrę .
Niedługo do naszego domu zawita Faiza Hana , 8 tygodniowa samiczka maści tchórzyk :)
To zdjęcia 6 tygodniowego miotu , która to Faiza ? jeszcze nie wiem , wiem , że na pewno będzie cudna :)




Na zdjęciu 6 tygodniowy miot ,który nadal pozostaje pod opieką matki .Przypadek sprzedaży fretek w wieku poniżej 8 tygodni można ( trzeba) zgłaszać do TOZ-u.
Zdjęcia przesłane przez właścicielkę miotu , zamieszczone za jej zgoda.

środa, 21 maja 2008

Maj bzem pachnie...




Maj ...pierwsze naprawdę ciepłe dni ,gdy stęskniona słońca zwracam ku niemu twarz i czekam aż jego promienie nadadzą mojej skórze lekko złotą barwę .
Pierwsze dni gdy niebo ma głęboko błękitny , letni już kolor.
W maju okna sąsiadów zostają przysłonięte przez tysiące białych kwiatów na jabłoniach , wiśniach i czereśniach, a w powietrzu unosi się ich delikatny zapach.
Grządka przy ścianie z winogronem pokrywa się kobiercem konwalii , krzew migdałowca obsypuje się różowym kwiatami .





Jednak dla mnie maj to przede wszystkim bez ...biały , blado lub ciemno fioletowy . Zrywając bez nie mogę się powstrzymać by nie zanurzyć nosa w jego delikatnych , miłych w dotyku , zniewalająco pachnących kwiatostanach.Przynoszę do domu pełen kosz bzu i przystrajam każdy kąt.






Cały dom napełnia się czarującym zapachem , zapachem zapowiadającym nadejście lata.

Maj to mój ulubiony miesiąc ... po prostu mój miesiąc ... majowa dziewczyna jestem :)