...bzdety ;)
Święta spędzaliśmy u rodziców , mimo to chciałam mieć choinkę , żywą oczywiście :) Kupiłam ładną , gęstą , niezbyt dużą , napiekłam i nalukrowałam pierników w żywych kolorach :) W klamociarni kupiłam stojak pod choinkę , taki fajny ceramiczny , coś jak misa ...no i się zaczęło ...choinka niezbyt chciała się w tym stojaku trzymać , klęłam i kombinowałam pół dnia , ręce po łokcie miałam całe w czerwone kropki od igliwia , bajzel w chacie ... w końcu jakos się udało .Ubrałam drzewko w pierniki , spojrzałam i mówię do syna : " Wiesz kochanie , muszę przyznać , że tegoroczna choinka podoba mi się najbardziej ze wszystkich jakie miałam do tej pory".Zdjęcia nie walnęłam bo jakoś czasu nie było , dobrze , że mój tata zrobił choć komórką , jakość niestety wiadoma :(
Dziewczynki zostały w domu więc codziennie przychodziłam uzupełnić im karmę i wodę . W drugi dzień Świąt wchodzimy z tatą do mieszkania , do pokoju i ............masakra !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Choinka leży na ziemi, igliwie obsypane , pierniki zmasakrowane ! Woda ze stojaka się wylała roztapiając lukier z pierników , przyklejając pierniki i co gorsza igliwie do podłogi .Musiałam skrobać całą podłogę łopatką do smażenia bo inaczej nie dało się tego dziadostwa ruszyć !
Potem drżałam ze strachu czy aby fretki nie odejdą w zaświaty bo oczywiście zdążyły się najeść i zchomikować w swoich kryjówkach masę pierników .
Z powodu choinkowej masakry mam tylko dwa "robocze" zdjęcia pierników i jedno zdjęcie choinki , nie do końca ubranej ,zdrobione z brzydszej strony :))))
Czas kończyć bo syn z nudów mnie drapie , okłada pięściami i pluje próbując powiedzieć "brrrrruuum" :) No i do maszyny chcę usiąść , znaczy mam nadzieję , że syn mi pozwoli coś uszyć ;) a szycia mam sporo , bo z trzech zaplanowanych kompletów pościeli do łóżeczka uszyłam dopiero jedną ( właściwie nie wiem po co mi tyle ,skoro Adaś śpi w łóżeczku jedynie w dzień, w nocy nie może usnąc bez mamy ...dobra , dobra ...raczej mama bez niego :))))) ręczniki z kapturkiem bo te kupne za małe się robią , no i planowaną od miesięcy girlandę z trójkątów , przypomniało mi się o niej jak weszłam dziś na blog Zuzi (niestety nie mam tak bajecznych tkanin jak ona ale coś tam wymyślę ).
Pa kochane
Święta spędzaliśmy u rodziców , mimo to chciałam mieć choinkę , żywą oczywiście :) Kupiłam ładną , gęstą , niezbyt dużą , napiekłam i nalukrowałam pierników w żywych kolorach :) W klamociarni kupiłam stojak pod choinkę , taki fajny ceramiczny , coś jak misa ...no i się zaczęło ...choinka niezbyt chciała się w tym stojaku trzymać , klęłam i kombinowałam pół dnia , ręce po łokcie miałam całe w czerwone kropki od igliwia , bajzel w chacie ... w końcu jakos się udało .Ubrałam drzewko w pierniki , spojrzałam i mówię do syna : " Wiesz kochanie , muszę przyznać , że tegoroczna choinka podoba mi się najbardziej ze wszystkich jakie miałam do tej pory".Zdjęcia nie walnęłam bo jakoś czasu nie było , dobrze , że mój tata zrobił choć komórką , jakość niestety wiadoma :(
Dziewczynki zostały w domu więc codziennie przychodziłam uzupełnić im karmę i wodę . W drugi dzień Świąt wchodzimy z tatą do mieszkania , do pokoju i ............masakra !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Choinka leży na ziemi, igliwie obsypane , pierniki zmasakrowane ! Woda ze stojaka się wylała roztapiając lukier z pierników , przyklejając pierniki i co gorsza igliwie do podłogi .Musiałam skrobać całą podłogę łopatką do smażenia bo inaczej nie dało się tego dziadostwa ruszyć !
Potem drżałam ze strachu czy aby fretki nie odejdą w zaświaty bo oczywiście zdążyły się najeść i zchomikować w swoich kryjówkach masę pierników .
Z powodu choinkowej masakry mam tylko dwa "robocze" zdjęcia pierników i jedno zdjęcie choinki , nie do końca ubranej ,zdrobione z brzydszej strony :))))
Czas kończyć bo syn z nudów mnie drapie , okłada pięściami i pluje próbując powiedzieć "brrrrruuum" :) No i do maszyny chcę usiąść , znaczy mam nadzieję , że syn mi pozwoli coś uszyć ;) a szycia mam sporo , bo z trzech zaplanowanych kompletów pościeli do łóżeczka uszyłam dopiero jedną ( właściwie nie wiem po co mi tyle ,skoro Adaś śpi w łóżeczku jedynie w dzień, w nocy nie może usnąc bez mamy ...dobra , dobra ...raczej mama bez niego :))))) ręczniki z kapturkiem bo te kupne za małe się robią , no i planowaną od miesięcy girlandę z trójkątów , przypomniało mi się o niej jak weszłam dziś na blog Zuzi (niestety nie mam tak bajecznych tkanin jak ona ale coś tam wymyślę ).
Pa kochane
Jaka piękna mucha! A jaki piękny maluch! - Prawdziwy elegancik!
OdpowiedzUsuńobśliniony i zamuchowany Adaś jest przeuroczy :)
OdpowiedzUsuńpierniki powaliły mnie na kolana, więc wcale nie dziwię się dziewczynkom, że się dobrały do choinki ;)
pozdrawiam serdecznie :)
Pierniki mają świetne kolory i wygląd. Widać bardzo spodobały się fretkom. A maluch cudowny, nawet bez muchy.
OdpowiedzUsuńna takie łakocie to nie tylko fretki się połakomią ;)..a przecież one mięsożerne :)
OdpowiedzUsuńmi też nieraz coś zafarbuje w jakimś nietypowym miejscu przeważnie ;)
a drewno ma duszę, zapach i tak potem się ulatnia..w sumie to wolę rosnące drzewa niż ścięte, pachną wtedy cały czas :D
Choineczka piękna i ozdoby też. Człowiek uczy się na błędach teraz będziesz pamiętała że sztruks farbuje, a z wypadkiem to najważniejsze że wszyscy cali i zdrowi!!
OdpowiedzUsuńBuziaki
W.
Ogony potrafią czasem nieźle nabroić!
OdpowiedzUsuńA pierniki wyglądaja odlotowo!
Pierniczki były cudne:) Mam nadzieję, że fretkom nie zaszkodziły!
OdpowiedzUsuńA z synka to przystojniak, że ho-ho! Pozdrawiam:)
Witam serdecznie!
OdpowiedzUsuńChcę poinformowac ze przyznalam Twojemu blogowi wyroznienie.
Pozdrawiam i zapraszam
Witam,czy mogę prosic o szczegółowy przepis na piękne pierniczki.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńmargo71@autograf.pl
a ja chcialam podsunac pomysl na osadzenie choinki w nietypowym naszyniu...wstawic choinke(druga osoba wskazana!)
OdpowiedzUsuńwypelnic pojemnik zwirkiem dla kota-zwirkiem zbrylajacym sie! podlac.
:)
aska
e przystojniak z tego Małego Pana:)
OdpowiedzUsuńhello
OdpowiedzUsuńnice blog!!
from Chile
c@
pierniczki cudnie ozdobione:)
OdpowiedzUsuń