czwartek, 4 marca 2010

Znowu koszyk ...i troche wspominek

O koszu poematow pisac nie bede . Zobaczylam i kupilam stwierdzajac oczywiscie , ze nagle mi strasznie kosz na brudna bielizne potrzebny {stukanie sie w glowe} choc w Pl mam ladniejszy no ale on taki ladny ...w kropki ...no i przeciez do Dyziowego pokoju sie przyda...no i corki beda mialy zabawe i nastepne miejsce do spania ( jak wiadomo fretki uwielbiaja zakopywac sie w ciuszkach , a ze pozaciagaja i zmaltretuja przy tym polowe ubran ..aaaa tam ...przeciez jak spojrza gleboko w oczy to mama wymieka i wszystko uchodzi na sucho ).
Coraz bardziej utwierdzam sie wprzekonaniu iz w konkursie pt."Wytlumacz sobie i calemu swiatu, ze jest ci TO koniecznie i niepodwazalnie potrzebne " mialabym duza szanse stanac na podium ;)

Na dowod Nadza buszujaca w koszu :)

W sumie grochy moglyby byc w innych kolorach ale co tam i tak mi sie podobaja :)
W tle komoda , ktora kiedys Wam pokaze , na razie brakuje mi kilku srubek do przykrecenia dolnych galek .

Jakis czas temu , przegladalam zdjecia w komputerze siostry mej jedynej i natknelam sie na foty ,z istnienia ktorych nie zdawalam sobie sprawy i tak mi sie jakos wspomnieniowo zrobilo ...
fotki z mojej ostatniej przeprowadzki .
Przeprowadzek nienawidze szczerze i z calego serca .Czasem zazdroszcze osobom , ktore potrafia zostawic wszystko za soba zabierajac jedynie ubrania , zdjecia , kilka ulubionych ksiazek , plyt i urzadzaja sie od nowa .Tak jest zdecydowanie prosciej .
Problem w tym , ze ja tak nie umiem , chyba leczyc sie powinnam bo potrafie sie przywiazac do najgorszej pierdoly od mojej ulubionej lyzki do mieszania zupy , przez ramki , kosze , pojemniczki , dzbanki ,obrusy i czort wie co jeszcze ...na meblach konczac .
Zakrawa to na lekka chorobe psychiczna :)))
Ale te wszystkie przedmioty sprawiaja , ze odnajduje sie w nowym miejscu , ze czuje sie bezpieczna .Choc innym moze sie wydawac , ze to jedynie kawalek materialu , drewna czy szkla , dla mnie nie sa jedynie matrwymi przedmiotami . Kazdy mebel czy drobiazg ma swoja historie , nasiakniety jest wspomnieniami , obrazami z przeszlosci .
Dlatego tez bede ciagac za soba rozne z pozoru do niczego nie potrzebne rzeczy , chocby na koniec swiata ...






16 komentarzy:

  1. Staję więc na podium tuż obok Ciebie ;-)
    Mnie już zaczyna ograniczać powierzchnia, dlatego wielu rzeczy nie kupuję, a kosze.... te mogłabym kupować na tony... uwielbiam je.
    W temacie przeprowadzek, mam ich za sobą kilka, ostatnio 4 w ciągu 2 lat i u mnie to wygląda znacznie gorzej. Ja jestem z tych, co powinni mieć jeden, wielki dom do końca życia w tym samym miejscu.
    Uwielbiam podróżować i tu mi nie przeszkadza, że czegoś nie mam ze sobą. Natomiast DOM to jest DOM. Najważniejsze miejsce na świecie, do którego uwielbiam wracać.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Bernadetto, pozwolę sobie na dzisiejszy wpis bo z Elą wczoraj rozmawiałam i mówiła, że mieszkamy w jednym mieście ;)
    Tylko ja tu nie widziałam takich cudnych domków jaki masz u siebie na zdjęciu!
    Mnie za 43 dni czeka kolejna niewiemktóra przeprowadzka w UK... A moja kuchnia obrosła w kilkanaście nowych gadżetów...
    Będę mocno tęsknić za Home Sense i outletem Laury Ashley :(
    Ale z dumą i podniesioną głową staję obok Ciebie po zaszczytną nagrodę zbieractwa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Alizee , zdjecia przedstawiaja jedynie czesc mojej przeprowadzki , ktora byla na robiona ratami i tez chcialabym miec duzy , wymarzony dom z ktorego nie musialabym sie przeprowadzac do konca zycia :)...moze kiedys ... A podium powinno byc bardzo duze , bo przypuszczam , ze wiekszosc z Was ma podobnie jak ja :)))
    Polko ciesze sie , ze wpadlas :) Zaskoczylas mnie bo mi Ela nie mowila , ze mieszkasz a B. Wprowadzilam troche zamieszania , bo wlasciwie to moja przedostatnia przeprowadzka jesli liczyc te do B. Niedlugo mnie rowniez czeka kolejna tym razem z B. do Pl gdzie znajduje sie domek ze zdjec :)
    Sklepy , o ktorych wspominasz to jedna z niewielu rzeczy jakich mi bedzie brakowalo w Pl .
    Powiem Wam , ze mam juz serdecznie dosc przeprowadzek , za duzo tego...dlatego i sobie i Wam zycze zebysmy mogly w koncu osiasc w jakims uroczym , wymarzonym miejscu .

    OdpowiedzUsuń
  4. Bo Ela namieszala i powiedziala, ze mieszkasz w M, a nie w B. A wszystko przez outlet Laury :) Czekam na Skypie :P

    OdpowiedzUsuń
  5. hahahaha, no ladnie mieszajko ty jedna

    OdpowiedzUsuń
  6. Ech, jak ja Ciebie rozumiem z tym zbieractwem i przeprowadzkami!... Jestem typem nader podobnym, wyobraź sobie zatem dramat jaki się rozegrał w moim sercu, kiedy musiałam się spakować do 2 (słownie: dwóch) walizek, przeprowadzając się do San Francisco... A jeszcze mieliśmy z mężem tygodniowy przystanek w Genewie, więc ja z tych walizek musiałam normalnie korzystać i wydłubywać ubrania spomiędzy ukochanych książek i lampki nocnej, i ulubionego ręcznika w kwiatki...
    Teraz, tutaj, też trudno mi z moją zbieraczą naturą, bo wiem, że każdy przedmiot, który kupię, będzie trzeba (... będę chciała...) przewieźć z powrotem - a to jest naprawdę daleko, więc kiedy człowiek weźmie pod uwagę koszty i logistykę przyszłego transportu to mu się często odechciewa... Część kupuję (są takie przedmioty, którym nie potrafię się oprzeć) i przewożę na bieżąco do tacinej piwnicy. Heh, dopiero od tej przeprowadzki wiem dokładnie, ile ważą takie, dajmy na to, doniczki :)
    Serdeczne pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też Cię rozumiem ;) też mam tę chorobę psychiczną ;)
    Ostatnio byli u mnie znajomi i tak sobie gadalismy o przyszłości, o tym że jak skończę studia to co dalej? Bo być może na jakiś czas/na zawsze pojadę do Norwegii, jesli pojadę na jakiś czas to nie zabiore tych swoich durnostojek ze sobą, niczego nie zabiore... i mówie tym znajomym, ze ja tak nie moge, że musze mieć te pierdoły dookoła siebie bo psychicznie dobrze się czuję, a bez nich? buu
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Marchewko jestem pelna podziwu..2 walizki ...to brzmi wrecz przerazajaco .
    Faktem jest , ze jestem w duzo lepszej sytuacji na (lub) z Wysp zdecydowanie latwiej cos przewiezc niz za ocean , tym bardziej jesli szwagier z busem pomaga ;)
    Dag , wlasnie o to chodzi , ja naprawde strasznie nie chcialam wyjezdzac do Uk , ale zabralam ze soba troche mebli , bibelotow i zyje mi sie na pewno latwiej niz z "obcymi " meblami ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja dzięki bogu jestem w tej dobre sytuacji że nie przeprowadzam się z kontynentu na kontynent. Nie mówię że nie zdarzyło mi się przeprowadzać bo w ciągu mojej 10 letniej samodzielności nie raz wynajmowałam mieszkanie i nie raz z niego rezygnowałam a bo za drogo i nie dawałam rady. Więc zbierałam majdan w kartony ( a zbieraczem byłam od zawsze i zawsze wszystko było mi niezbędne do życia) i szukałam czegoś tańszego. Może dlatego tak strasznie nienawidzę przeprowadzek. Teraz nareszcie mam już swoje. Ale nawet wiedza że kiedyś będę musiała się gdzieś tam przenieś nie powstrzymywała mnie przed kolejną "zbędną" rzeczą. Zjawisko kupowania po to żeby mieć jest mi znane. Teraz jakoś się powstrzymuję ponieważ omijam sklepy DUŻYM łukiem. Ale w omijaniu sklepów najgorsze jest to że jak już wejdzie się do tego sklepu to czuję się w nim jak dzikus i wszystko mi się podoba :)Koszyczek jest śliczny i na pewno przyda się na dziecięce zabaweczki:) więc nie masz co się martwić że masz podobny bo przy dzidzi właśnie takie są niezbędne... :)
    Pozdrawiam serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
  10. Bernadetko, mam dokładnie tak samo!
    Kupuję jak tylko coś wpadnie mi w oko, a potem całymi godzinami zastanawiam się, gdzie to umieszczę i po co właściwie kupiłam, skoro podobne już mam. Taki bzik! ;)
    Do rzeczy przywiazuję się straszecznie! Do tego stopnia, że jak kiedyś przeszła mi przez myśl sytuacja, że gdyby moje cztery kąty ucierpiały, np. w wyniku pożaru, to ja dosłownie straciłabym ochotę do dalszego życia... Jakiś obłęd!
    Ale nic na to nie poradzę; przywiązuję się zarówno do ludzi, zwierząt jak i przedmiotów :)
    A tak na marginesie, proszę, pokazuje częściej fretki. Uwielbiam je! Zaglądałam kiedyś do Ciebie często, właśnie ze względu na nie :)
    Pozdrawiam cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nikusia , szczerze mowiac nie pomyslalam , ze w kosz mozna zabawki pakowac , dobry pomysl :)
    Alexa milo , ze mnie odwiedzilas :) a fretki bede pokazywac , mozesz byc pewna :) Poza tym maja swoj osobny blog , zaraz dodam go w pasku bocznym , zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pięknie urządzasz dom. Dlatego zapraszam po wyróżnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. zabawne te fretki:) Kosz ładniutki ale faktycznie jak wspomniała Nikusia bardziej do zabawek się przyda a do łazienki może trafi Pani na taki z przykrywką.

    OdpowiedzUsuń
  14. I wszystko jasne :)
    Ela temu winna hihiih
    A w ogóle Benia to jesteś chudzielec ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Polka bylam , bylam ;) teraz aczynam przypominac ciezarowke ;)

    Redzino , kosz do lazienki taki z pokrywka mam , chyba nawet sie zalapal na zdjeciu w busie :))) jak mowicie , ten nowy moze byc na zabawki , choc w sumie mysle , ze do na pietrze tez sie jeden przyda :)...i prosze cie ...nie Pani ...:)

    jerzy_nko serdecznie dziekuje zaraz do Ciebie biegne , poogladac twoj blog :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze komentarze :)